wtorek, 30 grudnia 2014

Kto z kim?

Kolejna gra imprezowa z kartami. Przeznaczona dla 3-8 graczy, ale nie wprowadza zbyt dużego zamieszania, więc udałoby się w nią zagrać nawet w więcej osób. Zaś trzy, to według mnie za mało. 
W pudełku oprócz przejrzystej instrukcji znajdziemy także zielone karty postaci (200) oraz czerwone karty wyzwań (64). 
Przykładowe karty wyzwań:
Instrukcja proponuje nam następujący przebieg gry:
Rozdajemy każdemu z graczy po 4 karty postaci. Odkrywamy jedną z kart wyzwań. Następnie każdy wybiera jedną ze swoich kart, która najbardziej odpowiada wyłożonej karcie wyzwań. Karty te są tasowane i wykładane. Spośród wyłożonych kart postaci pierwszy gracz wybiera tę, która według niego kompletnie nie pasuje. Musi uzasadnić swój wybór. Kolejny gracz robi to samo. Runda kończy się w momencie, gdy na stole pozostanie tylko jedna karta i to jej właściciel jest zwycięzcą. Logiczne jest, że należy dążyć do tego, aby własna karta została na stole.
Jednak te zasady budzą spore wątpliwości, gdyż uzasadnienie nie zawsze może być adekwatne do wybranej karty, ale jak ktoś chce wygrać, to musi bronić swojej karty, która niekoniecznie pasuje do pytania. Mimo wszystko zdarzył się przypadek, gdzie gracz odrzucił swoją kartę. To jest dopiero sprawiedliwość!
Aby gra przebiegała sprawniej i była bardziej sprawiedliwa wymyśliłam inne zasady. Każdemu rozdajemy po więcej kart, gdyż wtedy jest większy wybór. Następnie wszyscy wykładają swoje karty (najbardziej odpowiednie do danej karty wyzwań) i zamiast odrzucania następuje głosowanie. Wszyscy w tym samym czasie pokazują numer karty postaci, która według nich najbardziej pasuje. Nie można głosować na swoją kartę. Wygrywa osoba, której karta otrzymała najwięcej głosów. W przypadku remisu, który jest rzadkością dobieramy nowe karty postaci.
Gra wywołuje mieszane odczucia, gdyż pomysł jest fajny, ale niedopracowany. W związku z tym na sam koniec zamieszczam małe podsumowanie zawierające kilka uwag do których należą:
-budzące wątpliwości zasady gry (zawsze możemy zastąpić je nowymi)
-ilość rozdawanych kart, które można zwiększyć nie tylko do 6, ale nawet i do 10
-powtarzająca się grafika (np. wszystkie zwierzęta, czy sportowcy wyglądają tak samo)
-zbyt dużo polityków znalazło się wśród kart postaci.

piątek, 5 grudnia 2014

Karty na stół

"Karty na stół" przeznaczone są dla 3-7 graczy od 14 roku życia, ale ja miałam okazję przetestować ją w różnych składach i mogę stwierdzić, że grając w:
-3 osoby nie ma sensu grać, gdyż nie ma żadnych ciekawych akcji i gra nie może się rozwinąć
-4 osoby (rozgrywka przebiegała sprawnie)
-5 osób jest według mnie optymalną liczbą graczy
-6 osób (zajmuje dość sporo czasu, ale jeśli wszystko przebiega prawidłowo, to nie powinno być problemu)
-7 osób, to zdecydowanie za dużo do tej gry.
Co znajdziemy w pudełku?
-172 karty charakteru (na każdej po 2 cechy oznaczone blondynką i rudą)
-7 zestawów kart do głosowania w różnych kolorach (od 1 do 6)
-karty cyfr (służą do numerowania cech charakteru i ułatwiają głosowanie)
-notes i ołówek
-instrukcja (zawiera standardowe zasady gry oraz takie dla osób znających się krótko, ale myślę, że ta wersja nie jest potrzebna nawet wśród osób, które widzą się po raz pierwszy).
Jak grać? Postaram się to wytłumaczyć przy rozgrywce dla 4 osób. 
Rozdajemy po 4 karty charakteru. Zadaniem każdej osoby jest przyporządkowanie cech, które najbardziej określają pozostałe osoby. Zawsze zostanie nam jedna karta, którą należy odłożyć.
Następnie każda osoba po kolei wykłada karty, które dostała od innych. Poniżej przykładowy układ kart:
Osoba, której akurat dotyczy dana runda i przyporządkowane do niej cechy nazywana jest pacjentem.
Teraz wszyscy gracze (łącznie z pacjentem) zastanawiają się, która z wyłożonych cech najbardziej do niej/niego pasuje i wykładają swoje karty głosowania (z wybraną cyfrą do dołu). Karta, która otrzymała najwięcej głosów daje osobom, które na nią zagłosowały po 1 punkcie. W przypadku remisu, to pacjent decyduje o tym, która karta wygrywa. Logiczne jest, że musi to być ta na którą sam zagłosował. Wygraną kartę zabiera, bo będzie ona potrzebna w rundzie finałowej.
Następnie ponownie rozdajemy nowe karty i robimy, to samo. Aż do momentu, gdy każdy zbierze po 3 karty najbardziej go określające. W rundzie finałowej wykładane są te karty i ponownie następuje głosowanie, ale tym razem możemy otrzymać po 2 punkty.
Grając w 4 osoby musimy wykonać 16 rozdań. Natomiast przy 6 graczach liczba ta zwiększa się do 36 rozdań. Muszę przyznać, że gra jest dość ciekawa. Czasami może ciężko dobrać coś z otrzymanych kart do danej osoby, ale jednak to tylko zabawa, więc nie powinniśmy się tym przejmować. Innym razem mogą nam trafić karty doskonale dopasowane. Nie zawsze też musi oznaczać, że jeśli grają ze sobą osoby, które dobrze się znają, to jest im łatwiej, bo w praktyce często wygląda to inaczej.

niedziela, 23 listopada 2014

I rok - podsumowanie

Minął rok odkąd prowadzę tego bloga, a nadal oficjalnie nie podałam do niego linka. Nie ogłosiłam go na żadnych portalach społecznościowych, forach lub gdziekolwiek indziej. Jednak wiem, że widziało go co najmniej 30 osób, bo mniej więcej tylu osobom podesłałam linka. Nie wiem na ile mogę wierzyć w statystyki, ale widzę, że coraz więcej osób go przegląda. Największą popularnością cieszyły się gry teleturniejowe, "Rummikub" i "Załóż się".
Na blogu pojawiło się 35 postów, a w tym opisy 44 gier + dodatki do nich lub inne wersje.
W sumie grałam z około 30 osobami, z jednymi częściej, z innymi rzadziej. Najsprawniej przebiegają rozgrywki 4-6 osobowe. Więcej osób przysparza sporo problemów, gdyż ciężko wtedy o dobrą harmonizację. Wszystko też zależy od rodzaju gry, bo np. w "Scrabblach" największych wkład umiejętności rozpoznawany jest w rozgrywkach 2-osobowych. 
Ten blog, to jeden z moich pomysłów, który wypalił i jak na razie się spełnia. Nie jest on profesjonalny, prowadzę go głównie dla siebie i nie zależy mi na ocenie innych. Ja jestem z niego zadowolona i każdy nowy post sprawia mi pewną radość. :)
[Na zdjęciach znajduje się większość gier, które już zdążyłam opisać na tym blogu.]

poniedziałek, 10 listopada 2014

Timeline

"Timeline" to kolejna propozycja dla fanów historii, ciekawostek i wynalazków. Głównym elementem gry są karty, których jest 220. Na każdej z nich znajdziemy rysunek wraz z wydarzeniem, którego czas musimy orientacyjnie określić. Po drugiej stronie znajdziemy odpowiedź, czyli rok, w którym dana sytuacja miała miejsce. 
Opakowanie, to jedno z gorszych jakie widziałam. Tektura dość słabej jakości, plastikowa wypraska w środku szybko się niszczy, a karty wypadają ze swojego miejsca nawet podczas delikatnego przenoszenia pudełka. Dodatkowo w środku znajdziemy płytę z grą komputerową, która niestety nie działa... Zastanawiam się, czy akurat mi taki egzemplarz trafił, czy wszystkie są takie niedopracowane. Jednak ogólnie rzecz biorąc, gra była dobrym pomysłem, a błędy zdarzają się każdemu.
"Timeline" przeznaczone jest dla 2-8 osób. Gracze otrzymują po 4 karty, które należy trzymać datami do dołu. Na środek wykładamy jedną z pozostałych kart, której data musi być widoczna. Teraz po kolei każdy z graczy wybiera jedną ze swoich kart i szacuje jej datę, układając w odpowiednie miejsce na osi czasu. Jeśli poprawnie oszacował datę, to karta pozostaje na stole. Jeśli nie, to ją odkłada, a w zamian bierze nową. Zwycięzcą jest osoba, która jako pierwsza pozbędzie się wszystkich swoich kart. Tak może wyglądać przykładowa oś czasu: 
 
Ta gra, to nauka poprzez zabawę. Na pewno łatwiej byłoby zapamiętać pewne wydarzenia historyczne grając w "Timeline" niż wkuwać daty w samotności. :)

czwartek, 30 października 2014

Mini boules

Po raz pierwszy trafiła mi się gra bez instrukcji. Choć "Boules" jest dość znana, to ja dopiero kilka miesięcy temu miałam okazję ją poznać. Zawiera nic innego jak: 6 metalowych kul (zwanych bulami), 1 małą drewnianą (tzw. świnkę) i niebieski sznurek do mierzenia odległości, który wydaje się być zbędny.
W zależności od liczby graczy rozdajemy po:
-2 bule dla 3 graczy
-3 bule dla 2 graczy
Każdy po kolei wyrzuca swoje bule, tak aby znalazły się jak najbliżej świnki. Możemy postarać się o przesunięcie buli przeciwników, aby jak najbardziej oddaliły się od kulki docelowej.

Trudno byłoby znaleźć grę z prostszymi zasadami niż ta. Rozgrywka nie zajmuje również zbyt wiele czasu. Potrzebujemy jedynie pustej i równej powierzchni. U mnie rozgrywka toczy się na zabudowanym balkonie, gdzie nie ma obawy o to, że kula narobi jakieś szkody. Poniżej przykładowy układ wyrzuconych kul:

piątek, 10 października 2014

Graffiti


"Graffiti" to jakby kalambury w nowej, ciekawszej odsłonie. Na dodatek połączone z "Dixitem" (w związku z wyborem karty). Tak, wiem że osobom mało zorientowanym w temacie moje porównywania nic nie mówią, ale musiałam o tym napisać.
Co my tu mamy?
*90 kart, na każdej po 4 hasła (2 niebieskie - łatwe, 2 pomarańczowe - trudne).
*5 tablic do rysowania, chociaż wszędzie widnieje informacja, że tablice są cztery. Nie wiem, czy akurat w egzemplarzu, w który ja grałam trafiła się gratisowa, czy to jakaś pomyłka.
*4 flamastry, z czego okazało się, że 2 nie działają, więc trzeba było je zastąpić nowymi. Równie dobrze można też użyć kartki i długopisów, ale ja wolę używać oryginalnych akcesoriów do gier.
*Klepsydra, która wydaje mi się zbędna. Wszystko jest kwestią dogadania się między graczami.
*Nieskomplikowana instrukcja.
Jak przebiega gra?
Każdy z graczy po kolei wybiera hasło dla osoby siedzącej obok i wszyscy oprócz niej rysują dane hasło. W tym czasie osoba nierysująca wychodzi z pokoju, zamyka oczy, odwraca się, cokolwiek. Ważne, żeby nie widziała hasła ani tego kto, co rysuje.
Następnie wykładane są przed nią wszystkie rysunki i jej zadaniem jest odgadnięcie rysowanego hasła. Ma 3 szanse (jeśli zgadnie za pierwszym razem otrzymuje 2 punkty, jeśli za drugim lub trzecim - 1 punkt). Po odgadnięciu hasła wybiera rysunek, który najbardziej naprowadził na prawidłowe hasło i jego autor również otrzymuje 2 punkty.
Oczywiście można zmienić nieco zasady, np. dając większą ilość szans odgadnięcia haseł, czy też wymyślić inną skalę punktacji. Ponadto wśród kart znajdują się również karty puste, w których możemy wpisać własne hasła. 
Według mnie gra w sam raz dla pięciu osób. Jak do tej pory, to zdecydowania najlepsza odmiana kalambur w jakie grałam.

wtorek, 30 września 2014

Szachy

W szachy nauczyłam się grać w gimnazjum, gdzie były one obowiązkowym "ćwiczeniem" na zajęciach z wf-u. A właściwie, to nie nauczyłam tylko poznałam ruchy figur, gdyż prawdziwa gra obejmuje więcej zagadnień, takich jak np. roszada, czy bicie w przelocie.
Jeszcze z dzieciństwa pamiętam szachy z mojego domu rodzinnego. Są one dość zabytkowe, bo mają jakieś 40 lat i swoje już przeszły. Widać na nich wszelkiego rodzaju otarcia i pogryzienia (nie wiem przez kogo, może przez psa?).
Rodzaje i ruchy figur (bierek):
Król - o jedno pole w każdym kierunku.
Królowa - dowolna ilość pól w każdym kierunku.
Wieża - wykonuje dowolną ilość pól w linii prostej.
Goniec (laufer) - porusza się na skos.
Koń (skoczek) - dwa pola w dowolnym kierunku po linii prostej i jedno w bok (ja to zawsze nazywałam literą L). W przeciwieństwie do innych figur, koń może przeskakiwać przez inne bierki.
Pion(ek) - o jedno pole do przodu, z wyjątkiem piona, który jeszcze nie wykonał ruchu, bo ma on możliwość przesunięcia o dwa pola. Pionek bije na ukos.

A tak wygląda mój kącik szachowy:
Dla pogłębienia wiedzy można zaopatrzyć się w program komputerowy do nauki gry w szachy. Jednym z nich jest np. "Fritz".
  
Na sam koniec cytuję słowa kogoś, kto zna się na szachach lepiej niż ja:
"Szachy, to jedna z tych gier, których zasad można nauczyć się w 5 minut, ale aby opanować ją w stopniu mistrzowskim potrzeba wielu długich lat praktyki".
Wniosek z tego taki, że nie są one dla mnie. Ja nie mam aż tyle cierpliwości...

niedziela, 24 sierpnia 2014

Piłkarzyki i Eurobusiness


  
Ten post, to powrót do przeszłości, gdyż w prezentowane w nim gry grałam głównie w dzieciństwie. Jakiś czas temu miałam okazję ponownie w nie zagrać, więc nie mogło ich zabraknąć również na moim blogu. Tym bardziej, że są one wszystkim dobrze znane.
"Piłkarzyki" - ich zasad chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. W pudełku nawet nie znajdziemy instrukcji, a jedynie boisko i jedną metalową kulkę (piłkę). Moim zdaniem powinna być jeszcze co najmniej jedna zapasowa. Jednak jak się okazało równie dobrze można użyć orzecha pistacjowego zamiast piłki.
Kolejna gra, to "Eurobusiness", który doczekał się już wielu edycji. A ta przedstawiona poniżej, to chyba pierwsza jaka kiedykolwiek powstała. Swoje już przeszła, chociaż na zdjęciach tego aż tak bardzo nie widać.

W ostatnim czasie miałam okazję zagrać w nowszą wersję, która też już posiada oznaki zniszczenia, co widać na poniższym zdjęciu. Zastanawiam się tylko, dlaczego w prawym dolnym rogu widnieje napis: "GRA OD LAT 14". Według mnie bardziej pasuje: "DO lat 14", ponieważ ja mniej więcej do 14. roku życia w nią grałam. 
A tak wyglądała moja ostatnia rozgrywka w "Eurobusiness". W dzieciństwie zawsze kupowałam Anglię i tym razem także.

czwartek, 24 lipca 2014

Lubi, nie lubi


 
W powyższym pudełku znajdziemy: składaną planszę z ruletką, rączkę z plastikową podstawką, 6 pionków, podstawkę na karty, 6 kompletów kart wyboru (Moja ukryta pasja, Lubię!, Nie lubię!, Totalnie bez sensu!) oraz po 93 karty z każdej kategorii (Rzeczy, Pojęcia i Ludzie).
O co tu chodzi?
W swojej kolejce losujemy kategorię z hasłami, które są widoczne dla wszystkich. Zadaniem pozostałych osób jest dopasowanie kart wyboru do haseł tak jak wybrał gracz losujący, czyli co lubi najbardziej, a co jest dla niego totalnie bez sensu. Za każde trafienie otrzymujemy po 1 punkcie. Natomiast jeśli żaden z graczy nie dopasuje ani jednej karty, to w nagrodę aktywny gracz otrzymuje 1 punkt.
Pomysł na "Lubi, nie lubi" jest bardzo dobry, ale według mnie niedopracowany. Muszę zwrócić uwagę na kilka nieścisłości:
  • Karty wyboru są nieodpowiednio nazwane, gdyż czasami trudno jest je gdzieś dopasować. Brakuje nazw neutralnych, jak np. "Jest mi obojętne", "Może być". Dobrze sprawdziłyby się też numerki 1-4. Gdyby karty były mniejsze, to również ułatwiłoby granie, ale to już zależy od tego na czym gramy.
  • Losowanie kategorii haseł jest zbędne. Na początku grałam z losowaniem, ale lepiej jest, gdy hasła są wymieszane. Niektóre z nich także ciężko do czegoś dopasować, ale to wina nietrafnych kart wyboru lub po prostu tego, że natrafimy na 4 hasła, które są wyłącznie pozytywne bądź negatywne.
  • Plansza zawiera zbyt wiele miejsca i przez to, że jest składana, to na nierównej powierzchni może się rozpadać.
Pomimo tych minusów uważam, że "Lubi, nie lubi" jest grą wartą uwagi. Aby wszystko sprawnie przebiegało najlepiej grać przy dużym stole, z zasadami które nam najbardziej odpowiadają.

środa, 23 lipca 2014

Story Cubes actions

"Kości opowieści - akcje", to wersja którą ja posiadam, ale oprócz niej są jeszcze:
  • Pomarańczowe: podstawowe rysunki.
  • Zielone: voyages (podróże).
Gra została zapakowana w ciekawe, solidne opakowanie, a w nim 9 kości z rysunkami i minimalna instrukcja. Wiele tłumaczyć tu nie trzeba. Po prostu wyrzucamy kości i układamy do nich historyjkę. 
 
Bawić się w nią może zarówno jedna osoba, jak i cała grupa ludzi. A dzieci dzięki niej mogą rozwijać swoją wyobraźnię.

Na przykład poniższy ciąg wyrzuconych kości możemy rozpocząć od:
"January postanowił wybrać się na zakupy, ale wcześniej chciał policzyć swoje pieniądze..."
To prawdopodobnie jedna z najmniej skomplikowanych gier, która na pewno mnie nie zachwyciła, ale czego spodziewać się po grze zawierające tylko kości?

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Babelo

Jeśli miałabym porównać "Babelo" do jakiejś innej gry, to byłyby to na pewno "Kalambury". To jest jednak bardziej urozmaicona wersja.
W pudełku znajdziemy: 165 kart z hasłami, planszę, 6 pionków, kostkę, klepsydrę, notes oraz standardowo instrukcję.
"Babelo" to gra typowo towarzyska. W zależności od ilości osób możemy grać indywidualnie lub grupowo. Mi bardziej podobała się rywalizacja drużynowa.
Plansza zawiera pola w kilku kolorach, które oznaczają:
-niebieski (pokazywanie)
-czerwony (opowiadanie)
-fioletowy (rysowanie)
-wielokolorowe (możemy przedstawić hasło w dowolny sposób).
Dodatkowo mamy jeszcze specjalne pola teleportacji, które pozwalają nam przenieść się na inne pole.
Ilość wyrzuconych oczek na kostce oznacza hasło, które mamy zaprezentować. Odgadujący zdobywa kartę, którą może wykorzystać w trakcie rozgrywki.
+1 oraz -1 pozwalają nam przenieść się o jedno pole do przodu lub do tyłu.
Klucz i Kotwica  są pomocne w przypadku stanięcia na polu teleportu. 
Klepsydra, to dodatkowy ruch.
Wir daje możliwość przedstawienia hasła w dowolny sposób.
Żarówka uprawnia do wyboru hasła.
Piorun - dzięki niemu możemy uniemożliwić przeciwnikowi skorzystanie z danej karty.
Gra spodobała się wszystkim osobom, które w nią grały. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to trudność niektórych haseł, które czasami niełatwo pokazać lub narysować.